Gospodarka, Europo! Uratujmy europejską motoryzację!

Europa stoi w obliczu największego wyzwania gospodarczego ostatnich dekad. Kryzys przemysłowy, dominacja skrajnych ideologii, globalna konkurencja i napięcia handlowe między światowymi potęgami zmuszają Unię Europejską do natychmiastowego działania. Jeszcze przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, na komisjach transportu w Parlamencie Europejskim czy podczas debat na sali plenarnej, mówiliśmy o tym, że dotychczasowa polityka gospodarcza wymaga rewizji.

Dziś ta dyskusja staje się kluczowa. Coraz wyraźniej dochodzi do głosu nowa europejska koncepcja gospodarcza, którą nazywam „Europą rozsądku” – w odróżnieniu od dotychczasowej Europy marzycielskiej, której ambitne, lecz źle zaplanowane projekty mogą doprowadzić do deindustrializacji naszego kontynentu.

Europa rozsądku to strategia, która ma na celu ochronę europejskiego przemysłu, pobudzenie wzrostu gospodarczego i zachowanie suwerenności technologicznej. Dziś nie możemy pozwolić sobie na błędy przeszłości.

Motoryzacja – kluczowy sektor w kryzysie

Sektor motoryzacyjny od lat był symbolem europejskiej potęgi przemysłowej, zatrudniając 13 milionów ludzi i generując 7% PKB Unii Europejskiej. Teraz jednak znalazł się w kryzysie. Fabryki w Niemczech, Francji, Włoszech i Belgii są zamykane, a masowe zwolnienia stają się normą.

Polityka regulacyjna UE, w tym plan „Fit for 55”, wymaga pilnej rewizji. Jeśli nic się nie zmieni, Europa przestanie być światowym liderem w produkcji samochodów, a dominację przejmą Chiny i Stany Zjednoczone.

Największym błędem jest zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku. Nie chodzi o to, by porzucić zieloną transformację – wszyscy wiemy, że przyszłość leży w technologiach niskoemisyjnych. Ale rygorystyczne i nielogiczne terminy mogą zniszczyć europejski przemysł. Ursula von der Leyen i Europejska Partia Ludowa (EPL) zapowiedziały już przegląd tych przepisów. Potrzebujemy więcej elastyczności i realistycznych celów, które pozwolą producentom na stopniową transformację, zamiast zmuszać ich do nieracjonalnych decyzji pod groźbą kar.

Chińska dominacja nadciąga – Europa musi się bronić

W pierwszej połowie 2024 roku chińskie marki osiągnęły ponad 10% sprzedaży nowych pojazdów elektrycznych w UE – to ogromny wzrost w porównaniu do 2019 roku, gdy ich udział był bliski zeru.

Ale to nie wszystko. Chiny kontrolują światowy rynek surowców do produkcji baterii, a Europa, zamiast rozwijać własne zdolności, coraz bardziej uzależnia się od dostaw z Państwa Środka. W efekcie, zamiast uwolnić się od rosyjskiego gazu, wpadamy w nową pułapkę – uzależnienie od chińskich komponentów i technologii.

UE podjęła pierwsze działania, podnosząc cła na chińskie samochody elektryczne, by ochronić europejskich producentów. Ale to tylko początek. Potrzebujemy długofalowej strategii, która obejmie zarówno rozwój własnej produkcji surowców i baterii, jak i realne wsparcie dla europejskich firm.

Regulacje muszą wspierać, a nie blokować przemysł

Dziś przedsiębiorcy tracą czas i zasoby na biurokrację, zamiast koncentrować się na innowacjach. Unia Europejska musi wreszcie postawić na neutralność technologiczną – zamiast narzucać jedno rozwiązanie, powinna pozwolić różnym technologiom konkurować.

To samo dotyczy infrastruktury dla pojazdów elektrycznych. Budowa stacji ładowania zarówno dla gospodarstw domowych, jak i dla transportu ciężarowego, idzie w ślimaczym tempie. Dlaczego? Bo inwestorzy muszą przebijać się przez niekończące się procedury zatwierdzania i pozwolenia. Potrzebujemy uproszczenia przepisów i systemu zachęt, który przyspieszy transformację sektora transportowego.

USA i Chiny w wojnie handlowej – Europa nie może stać z boku

Rosnące napięcia handlowe między USA a Chinami będą miały ogromny wpływ na Europę. Jeśli Waszyngton podniesie cła na chińskie produkty, Pekin zacznie szukać nowych rynków – i skieruje swoją ekspansję na Unię Europejską.

Czy jesteśmy na to gotowi? Niestety, nie. Jeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań, tani chiński import zaleje nasz rynek, doprowadzając do dalszej zapaści europejskiego przemysłu.

Dlatego już teraz Europejska Partia Ludowa (EPL) organizuje szczyt z liderami przemysłu motoryzacyjnego, a Ursula von der Leyen zapowiedziała Strategiczny Dialog o przyszłości europejskiego przemysłu. To dobry krok, ale musi za nim pójść realne wsparcie dla gospodarki.

Europa musi wrócić do konkurencyjności

Poprzednia kadencja Parlamentu Europejskiego skupiła się na Zielonym Ładzie. Teraz musimy zmienić priorytety. Europa rozsądku wymaga konkretnego działania, które zapewni nam konkurencyjność na globalnym rynku.

Konieczne jest:

  • Ochrona kluczowych sektorów przemysłu, w tym motoryzacji,
  • Uproszczenie przepisów i ograniczenie biurokracji,
  • Inwestycje w infrastrukturę i surowce strategiczne,
  • Obrona europejskiego rynku przed chińską ekspansją,
  • Zagwarantowanie neutralności technologicznej w transformacji energetycznej.

Jeśli Europa nie podejmie tych działań, grozi nam deindustrializacja, utrata milionów miejsc pracy i uzależnienie od zewnętrznych dostawców technologii.

Europa rozsądku – nasza ostatnia szansa

Jeżeli nie zaczniemy działać teraz, Europa stanie się gospodarczym skansenem, a decydujące o przyszłości technologie i miejsca pracy przeniosą się do Chin i USA. Czas na nową strategię – czas na Europę rozsądku.

Przed nami wybór: albo wspieramy nasz przemysł, chronimy miejsca pracy i budujemy konkurencyjną gospodarkę, albo za kilka lat obudzimy się w świecie, w którym europejska motoryzacja będzie tylko wspomnieniem, a innowacje będą powstawały gdzie indziej.

Nie możemy na to pozwolić. Musimy działać – i to natychmiast.